środa, 28 października 2015

Rozdział 6 cz.2

Hej! Tak jak obiecałam jest druga część rozdziału. Specjalnie się pośpieszyłam, ponieważ dzisiaj są moje urodziny i chciała to sobie uczcić wstawiając rozdział. Dłużej już nie zanudzam. 
Zapraszam do czytania i komentowania. 

Całusy

Lena

*****************************************************************************

*Nico*
- Ja....ja....Ja cię nie znam. - słowa dziewczyny wciąż brzmiały mi w uszach.
- Eri, co ty gadasz? Przecież to ja Nico. Nico di Angelo. - powiedziałem starając się by mój głos brzmiał pewnie, łagodnie i przyjaźnie.
Chociaż w środku byłem przerażony. A co jeżeli ona naprawdę mnie nie poznaje?
- Miło mi cię poznać. - powiedziała dziewczyna z uśmiechem. - Przykro mi, ale cię nie poznaje, ale to nie ważne. Chodź, zagramy w coś. - wyciągnęła do mnie rękę, którą bezwiednie chwyciłem.
Pociągnęła mnie w stronę sali gier. Wciąż w szoku, dałem się zaciągnąć na dół. Dopiero w połowie drogi doszedłem do siebie na tyle by się zatrzymać.
- Nie Eri, wracamy do domu.
- Jakiego domu? Mieszkamy razem? Od kiedy? Jesteśmy parą? - zaczęła zasypywać mnie pytaniami.
- Do obozu, nie od 2 lat, nie.
- Fajnie. - powiedziała beznamiętnie. - Ale ja chcę tu zostać. Tu mi się podoba. Wróć na ten swój obóz, ja i tak nie wiem o jakim miejscu ty mówisz. Zostaw mnie tutaj.
- Opcji nie ma! Idziemy do twojego pokoju, pakujesz manatki i już nas tu nie ma.
- Nie!
- tak!
- Nie, nie i jeszcze raz nie!
Nie miałem ochoty na kłótnie. Zarzuciłem sobie Eri na ramię i protestującą, szarpiącą się i bardzo wkurzoną zaniosłem do jej pokoju. Gdy postawiłem ją na ziemi, miała bardzo naburmuszoną minę. Usiadła na łóżku i tylko się na mnie gapiła. Przeszukałem cały jej pokój, wszystko co znalazłem wrzuciłem do jej niebieskiego plecaka z przyczepionym do zamka breloczkiem w kształcie aparatu fotograficznego. Właściwie to nie wiedziałem skąd miała tą ozdobę. Chodząc po pokoju znalazłem zdjęcie z jej urodzin. Podałem je Eri.
- Zobacz. Nie poznajesz nikogo?
- Siebie. I ciebie.
- I nikogo więcej?
- Nie. Kim jest ten złotowłosy chłopak, który mnie obejmuje?
- Nie ważne. - zabrałem jej zdjęcie i wsadziłem do kieszeni kurtki.
- Nie chcesz mówić to nie, ale zdjęcie ładne.
Podniosłem jej plecak z ziemi, wyciągnęła po niego rękę, ale zarzuciłem go sobie na ramię obok własnego.
- Chodź.
Tym razem posłusznie poszła za mną. Pewnie nie chciała bym jeszcze raz ją przerzucił przez ramię. Kilka minut później byliśmy już na zewnątrz.

***
*Eri*

Co mam teraz zrobić? Nico nie jest kretynem, zaraz się zorientuje, że udaję. Bogowie, ratunku!”
- Wracamy. - odezwał się spokojnie chłopak.
Rozejrzałam się wokół. Wiedziałam, że Nico ma własnego zombie-szofera, ale nie było w okolicy samochodów.
- Jak? - zapytałam zaciekawiona.
- Cieniem.
Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale chłopak po prostu objął mnie w pasie i razem zniknęliśmy w ciemnościach. Wrażenie było nieziemskie. W jednej chwili wszystko znikło pochłonięte przez zimną ciemność. Słyszałam wokół dziwaczne dźwięki, miałam wrażenie jakbym pędziła. Innymi słowy- było genialnie! Nie wiem ile czasu to trwało, ale pewnie niezbyt dużo, ale gdy wynurzyliśmy się z ciemności, byliśmy już na obozie. Ledwo wylądowaliśmy, a wokół nas byli Percy, Ann, Luke, Nina o Amy. Daniela nigdzie nie był, ale widziałam go w Lotosie, więc pewnie wraca samolotem. Jednak gdy przyjrzałam się mojemu bratu, rzuciło mi się w oczy odmalowane na jego twarzy zdziwienie. Wystarczająco znałam Percy'ego by zrozumieć, że dziwi go to, że Daniela nie ma z nami.
- Co ci przyszło do głowy?! Żeby tak znikać...- Ann zaskoczyła mnie swoim wrzaskiem.
- Daj jej spokój. - powiedział Nico, zanim zdążyłam odpowiedzieć siostrze. - Cały czas mówiła, że nie zna ani mnie, ani Daniela.
- A tak właściwie, to co się z nim stało? Myślałem, że wróci z wami.
- Rozdzieliliśmy się zaraz po wejściu do hotelu.
- Czy na pewno? - zapytałam cicho, ale nie dość cicho. Wszyscy na mnie spojrzeli. - Przecież byliście razem...
Nico był zakłopotany. Percy'emu coś wpadło do głowy. Spojrzał na Nickowi prosto w oczy.
- Co mu zrobiłeś? - zapytał ostro.
- Ja? Nic. Wszedł do pokoju, z którego wyszła Eri, a ja pobiegłem za nią.
- Nico, ja wiem, że ty go nie lubisz...- powiedział groźnie Percy.
- Percy, czemu go podejrzewasz? - zapytała Nina.
Cieszyłam się, że chwilowo wszyscy zapomnieli o mojej niby amnezji, ale nie rozumiałam o co Percy'emu chodzi. Czemu atakował Nicka?
Percy westchnął.
- Znam Nicka już kilka lat i wiem coś. Myślę, że on mógł to zrobić. - wszyscy spojrzeli na Percy'ego, a potem na Nicka.
Ja też odwróciłam się i spojrzałam na chłopaka stojącego za moimi plecami.
- Nico, o co chodzi? - zapytała, ale chłopak pokręcił głową.
- Teraz to jest nie ważne.
- Co się w końcu stało z Danielem? - zapytała Nina. - Nawet, gdyby wracał samolotem powinien niedługo tu być. - wszyscy spojrzeli na moją siostrę.
Widziałam, że ona się martwi, rozumiałam ją mimo że jeszcze chwilę temu zabiłabym i ja i Daniela, gdybym miała okazję. Teraz nie chciałam, żeby coś mu się stało.
Nagle Amy, dotąd milcząc, wybuchła.
- A co cię obchodzi ten debil?! Ja tam bym się cieszyła, gdyby coś mu się sta...
- Zamknij się! Osądzasz Daniela po jednym wydarzeniu, a przecież wcale go nie znasz!- Percy musiał być wściekły, zazwyczaj nie wydzierał się na innych, a już zwłaszcza młodszych od siebie obozowiczów.
- Ej! Co z tobą Percy? Daj jej spokój! - krzyknęłam.
Była wkurzona. Daniel zniknął, Percy oskarża o to Nicka, ten coś ukrywa, a no i jeszcze mój kochany braciszek krzyczy na Amy. Nie wiem czy bardziej ją lubię, czy mam ochotę ją zabić, ale nie dam jej tak traktować.

***
*Amy*

Nie wierzę w to co Percy ma w głowie. Jeśli Daniel byłby ok to nie grałby na uczuciach dwóch dziewczyn. Gdyby choć trochę myślał, to dlaczego nie wziął pod uwagę tego, jak Eri mogłaby się poczuć po czymś takim? Jeszcze w dodatku z Niną... Imbecyl. Nie miałam siły się z Percy'm wykłócać, ale i tak wiedziałam, że mam rację. Co z niego za brat, jeżeli nie trzyma strony swojej własnej siostry? Już lepsze było moje przybrane rodzeństwo, które zawsze uprzykrzało mi życie, ale zawsze staliśmy za sobą murem, choćby nie wiem co. Tęsknie za nimi, ale już nigdy nie zobaczę...
Byłam wściekła, zamknęłam się i słuchałam nie wtrącając się więcej.
„No proszę. Twój temperament prawie dorównuje mojemu.” - usłyszałam w głowie.
- Co? - powiedziałam na głos.
Zauważyłam, że wszyscy się na mnie gapią.
Odwróciłam się na pięcie i odeszłam na tyle daleko, aby nikt mnie nie słyszał.
- Super, mam omamy. - powiedziałam do siebie.
Myślałam, że zwariowałam.
„Wcale nie moja wojowniczko.” - echo w mojej głowie znów się odezwało.
- Maskara! Wyjdź z moje głowy!
„Nie mogę. Ja jestem wszędzie.”
- Czym ty jesteś? Czego ode mnie chcesz?
„Obserwuję cię już od dłuższego czasu, córko.”
- Przejdź do konkretów, nie lubię obchodzenia tematów.
„Nie rozkazuj mi!” - zamilkłam. - „Niepokoi mnie sprawa tej Eri. Czemu ją bronisz? To nie ma sensu, walczysz z naturalnym przeciwieństwem. Poddaj się bo przegrasz.”
- Co ty możesz wiedzieć. W ogóle mnie nie znasz, nie wiesz jaka jestem Aresie.
Wiem doskonale. Jesteś taka jak ja. Ta dziewczyna nie jest twoim sojusznikiem. Stawanie w jej obronie nie ma sensu. Nie wiesz co czynisz. Naruszasz wszelkie możliwe prawa takim zachowaniem.”
- Prawa? Czyżby twoje? Ja nie przestrzegam innych zasad, niż moje własne. Nie ingeruj w to co robię, to wyłącznie moja sprawa.
Jesteś uparta, tak jak twoja matka. To cię zgubi.”
Ares już nic więcej nie powiedział, zostawił moje myśli w spokoju.

***
*Nina*

Robiło się coraz później i Amy, Luke i Nico poszli już spać, ale ja, Eri, Annabeth oraz Percy wciąż czekaliśmy. Wiedziałam, że rodzeństwo rozmawia o tym co się wydarzyło. Byłam ciekawa dlaczego Eri twierdziła, że chłopaków nie zna, ale zbyt się martwiłam o Daniela, by móc skupić się na jej słowach. Około pierwszej Ann i Percy poszli spać. Razem z Eri rozłożyłyśmy się na trawie przed domkami. Leżałyśmy w ciszy. Około piątej zaczęłam przysypiać. Nagle usłyszałam donośny głos tuż nad sobą.
- A to co ma być?
Eri zerwała się z ziemi z mieczem w ręku. Nie wiedziałam skąd wytrzasnęła broń, ale postanowiłam się nad tym teraz nie zastanawiać. Miałam co innego na głowie.
Przed nami stał dyrektor obozu. Ubrany w szlafrok w lamparcie centki z bardzo niezadowoloną miną.
- Emy Jhonson i Natalia Kay.
- Mój drogi kuzynie mam na imię Eri, a mój brat nazywa się Jackson, ale to nie jest też moje nazwisko.
- Tyle razy ci mówiłem, żebyś nie nazywała mnie kuzynem przy ludziach!
– To mógłbyś wreszcie przestać przekręcać wszystkie imiona i nazwiska.
Patrzyłam na to osłupiała. Nigdy nie pomyślałam o tym, że tu każdy ma mnóstwo kuzynostwa.
- Nie mów mi co mam robić! A was – tu pokazał na mnie i Eri – nie powinno tutaj być. Co wy robicie?
- Oglądamy gwiazdy. - powiedziała Ei, zanim zdążyłam zareagować.
Spojrzałam na nią zaskoczona, a Er lekko pokręciła głową. Nic nie mówiłam.
- Coś mi się nie wydaje. Pogadamy rano. Marsz do łóżek.
Niechętnie ruszyłyśmy do domków. Spojrzenie Eri mówiło mi, że będziemy mieć kłopoty.

***
*Eri*

Stałam przed swoim domkiem zdumiona. Patrzyłam szeroko otwartymi oczami na drzwi, które leżały na ziemi wyważone. Uznałam to za znak. Chciałam wrócić na trawę przed domkami, ale zauważyłam, że Pan D, nadal tam stoi. Wycofałam się i postanowiłam obejść domki od tyłu. Przez okno, które bogom niech będą dzięki, było otwarte weszłam do domku numer 3. Nina, która leżała w łóżku, patrzyła na mnie z rozdziawioną ze zdziwienia buzią.
- No co? - zeskoczyłam z gracją z parapetu. - Mój domek ma wyłamane drzwi, a ja muszę gdzieś spać.
- No ta. A można wiedzieć czemu weszłaś przez okno? - zapytała.
- Bo przed drzwiami stoi Pan D. Musiałam znaleźć inną drogę. Będziemy tak sobie gadać czy coś zrobimy?
- Ale o co ci chodzi? - siostra nadal patrzyła to na mnie to na okno, z miną jakby nie mogła zdecydować czy śpi czy nie.
- Trzeba znaleźć Daniela! Wyruszamy za pół godziny, pakuj się!
- Ty chcesz jechać ze mną?! Po Daniela?!
- Głucha jesteś czy co? Przecież właśnie to powiedziałam.
- Wiem, ale myślałam, że nienawidzisz mnie i Daniela.
- Ja was nie nienawidzę. Jesteś moją siostrą i przyjaciółką, ja jestem po prostu na was wściekła, ale na Danielu nadal mi zależy i chcę go uratować.
Nina wyskoczyła z łóżka i rzuciła mi się na szyję. Zesztywniałam i delikatnie odsunęłam ją od siebie. Spojrzała na mnie z mieszaniną zdziwienia i smutku w oczach.
- Spoko, ja po prostu nie przepadam za kontaktem fizycznym.
- Sorry, nie wiedziałam.
- Przecież nic się nie stało, ale stanie jeśli zaraz się nie spakujesz. - powiedziałam żartobliwie.
Nina się roześmiała. Byłam na nią zła z powodu sytuacji z Danielem, ale siostra to siostra. Z rodziną trzeba trzymać sztamę.
Pół godziny później opuściłyśmy obóz. Trzeba się było skradać i chować, ale udał nam się wymknąć nie zauważonym. Będąc już poza granicami obozu zagwizdałam.
- Mroczny! Milka! - zawołałam.
Chwile później przed nami wylądowały 2 pegazy stanowiące swoje przeciwieństwo. Mroczny był jak samo imię wskazuje cały czarny z błyszczącymi oczami, zawsze chętny na misje i cukier. Milka biała z perłową grzywą, dostojna i spokojna.
- Mroczny, mógłbyś wziąć Ninę? - poprosiłam.
Jasne. Z radością poznam kolejne dziecko Posejdona.”
- Super. To na konie, lecimy do Vegas!„Tam gdzie ostatnio?” - zapytała Milka.
- Tak malutka, dokładnie tam.
Wskoczyłam na grzbiet Milki bez żadnego problemu. Kiedyś, na samym początku, bez siodła nie byłam wstanie dosiąść konia, ale 2 lata praktyki dały swoje. Z pegaza spojrzałam na Ninę, która wciąż stała na ziemi.
- Co jest? Nie wsiadasz?
- Nigdy nie siedziałam na koniu bez siodła. Szczerze to chyba tylko dwa razy siedziałam w ogóle na koniu. Nie wiem jak mam wsiąść.
- Zaraz ci pomogę.
Zeskoczyłam na ziemię i podeszłam do siostry. Wyciągnęłam ręce tak, by mogła oprzeć nogę.
- Postaw stopę na moich dłoniach, drugą odbij się od ziemi, a rękami złap się grzywy, tylko nie ciągnij jej za mocno!
Po kilku próbach Nina w końcu siedziała na Mrocznym. Wskoczyłam na Milkę i już po chwili byłyśmy w powietrzu.

***
*Nina*

Podróż była długa i potwornie męcząca. Cztery dni leciałyśmy tylko z niewielkimi przerwami. Miałam już dość koni i latania. Obiecałam sobie, że choćby nie wiem co, nie zamierzam wracać w ten sam sposób. Na moje szczęście na miejscu Eri odesłała konie mówiąc, że muszą odpocząć i wrócimy inaczej.
Weszłyśmy do holu budynku.
- Mam super pomysł. - odezwała się siostra. - Nie rozdzielajmy się.
- Zdecydowanie dobry pomysł.
Nasze poszukiwania trwały około 2 godzin, ale nie byłam pewna. W końcu, gdy już naprawdę zaczęłam się denerwować, znalazłyśmy syna Zeusa podczas gry w jakąś strzelankę.
- Daniel! - krzyknęłam rzucając mu się na szyję.
- Cześć Nina!! Skąd się tu wzięłaś? Może zagramy w coś razem?
- Nie, wróćmy do domu. Tak będzie lepiej. - odezwała się stanowczo Eri.
Radość, która odmalowała się na twarzy Daniela na mój widok, zniknęła jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Zastąpiła ja wściekłość.
- Ty! Ty mnie zamknęłaś w tamtym pomieszczeniu z pająkami! A teraz masz czelność do mnie przychodzić?
W okół chłopaka zaczęło się iskrzyć. Eri cofnęła się wystraszona, zresztą nie tylko ona. Też odsunęłam się nieznacznie od chłopaka. Kocham go, ale prądem mnie razić nie musi.
- Daniel o co ci chodzi? Uspokój się proszę.
- Czemu? Zamknęłaś mnie tam, a teraz zachowujesz się tak jakby nic się nie stało.
- Nie wiem o czym mówisz. - głos Eri zrobił się lodowaty.
Woda w szklance stojącej niedaleko dziewczyny wystrzeliła w powietrze oblewając wszystkich wokół. Patrzyłam to na jedno to na drugie. Daniel aż trzęsący się ze złości, otoczony był teraz już bardzo widocznymi iskrami, gry w pobliżu niego zaczęły wariować. Eri lodowato spokojna, patrzyła zimno na chłopaka, ale wiedziałam, że na tylko jedno skinienie dziewczyny mogą wybuchnąć rury z wodą pod naszymi nogami, a wszelkie napoje z którymi przechadzali się ludzie nie są bezpieczne.
- Czy na pewno? - warknął syn Nike.
- Daniel wierzysz mi albo nie. Twój wybór.
Er odwróciła się i wyszła z pomieszczenia. Wiele osób patrzyło się za nią, zwłaszcza chłopaków.
- Daniel. - odezwałam się nieśmiało.
- Tak skarbie? - zapytał uśmiechając się do mnie szeroko.
- Chodźmy stąd. Wróćmy na obóz.
- Na pewno chcesz wracać? Tu jest bardzo fajnie.
- Tak, na pewno.
Daniel schylił się po plecak leżący na podłodze, następnie chwycił mnie za rękę i razem opuściliśmy hotel. Będąc na zewnątrz zaczęłam rozglądać się za Eri, ale dziewczyny nigdzie nie było.
- Eri! - zawołałam. - Wiem, że jesteś zła, ale chować się nie musisz!
Odpowiedziała mi cisza.
- Daj spokój. - powiedział Daniel. - Lepiej idźmy na lotnisko, może trafi nam się jakiś wieczorny lot.
- Parę dni temu bez wahania ruszyłeś ją znaleźć, a teraz chcesz ja tu zostawić? Co się stało?
- Gdy ja znaleźliśmy, właśnie wybiegała z jakiegoś pomieszczenia. Wszedłem tam zobaczyć co ją tak wystraszyło, a ona zamknęła wtedy drzwi. Tam było pełno pająków, a Eri wie, że ich nie lubię.
- Nie wierzę by to zrobiła. Jej nadal na tobie zależy, powiedziała mi to zanim tu przybyłyśmy. Zresztą z tego co wiem, to Nico cię tam zostawił.
- Nico? Dlaczego?
- Nie wiem, nie jestem nawet stuprocentowo pewna że to on, ale wiesz ostatnio mało cię nie zabił.
- No tak. To mógł być on. - stwierdził Daniel. - Zresztą nie ważne, chodźmy na to lotnisko.
- Hej! Ale nie powiedziałeś mi jednej rzeczy.
- Jakiej?
- Jak stamtąd wyszedłeś?
- Ktoś w końcu usłyszał moje wołanie i otworzył drzwi. A teraz chodź.
Chłopak pociągnął mnie za rękę w stronę lotniska.

***
*Daniel*

Siedziałem w pokoju hotelowym oglądając telewizję. Na obozie telewizorów nie mieliśmy, więc starałem się wykorzystać okazję. Pokój był duży i przytulny, był pomalowany na ciepły brąz, poduszki leżące na fotelu i dwóch łóżkach – jednym pojedynczym i jednym małżeńskim były kremowe. Wybrałem ten pokój po tym jak Nina uparła się by koło Lotosu zostawić wiadomość dla Eri, na lotnisku zostawiliśmy kolejną i tak byliśmy we dwójkę w trzy osobowym pokoju, wciąż czekając na córkę Ateny. Byłem zły, bo musiałem najpierw z lotniska pójść szukać hotelu, a później wrócić, żeby zostawić dla dziewczyny informację gdzie nas znajdzie.
- I co? Pojawiła się? - zapytała Nina, wychodząc z łazienki.
Miała mokre włosy i była ubrana w błękitną koszulkę i różowo-granatowe spodenki.
- Nie. Idziesz już spać?
- No ta. A ty nie? Jutro musimy wstać o świcie, żeby zdążyć na samolot.
- Skończę oglądać film.
- Jak chcesz. - odpowiedziała dziewczyna.
Pocałowała mnie krótko w usta, po czym wpełzła pod kołdrę w dużym łóżku.
Cieszyłem się, że Eri tu nie ma, ale miałem nadzieję, iż pojawi się jutro na lotnisku, bo inaczej Percy mnie zabije.
Wyłączyłem telewizor i ruszyłem do łazienki wziąć prysznic.



3 komentarze:

  1. Zapomniałam skomentować, chociaż przeczytałam od razu. Super. Ale nie lubię Daniela. Naprawdę, mogli go tam zostawić. Coś za bardzo przypomina mi boga zbierania badyli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I znowu nominuję was do LBA :) Pytania tutaj: http://heroska-z-wyboru.blogspot.com/2015/11/drugie-i-trzecie-liebster-blog-award.html

      Usuń
    2. Dzięki za kolejną nominację :*
      A jeżeli idzie o Daniela, to nie mogli go tam zostawić, jeszcze będzie potrzebny ;)

      Usuń