Następnego
dnia
Kiedy się obudziłam, minęła dłuższa chwila nim się zorientowałam gdzie jestem. Domek Posejdona. Wszystkie wczorajsze wydarzeniami się przypomniały. Najchętniej bym została tu na cały dzień. Bałam się, że Eri znowu coś trafi do głowy. Schowałam się pod kołdrę. „Nie będę nic dzisiaj robić” postanowiłam. Po chwili usłyszałam głosy. To był Percy i … Daniel? Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę. - mruknęłam, ale nie miałam ochoty, żeby ktoś mnie odwiedzał.
W drzwiach stanął Daniel.
- I co Nina? Wszystko w porządku? - zapytał podchodząc bliżej.
Zdobyłam się na to, żeby pokręcić głową.
- Rozumiem cię. - odpowiedział – Tyle rzeczy się wczoraj wydarzyło... - zawahał się przez chwilę – Żałuję, że to przeze mnie Eri cię tak potraktowała.
- Nie przejmuj się. Nic się w końcu nie stało.
- Ale mogło się stać.
Spojrzałam na niego. Było widać, że się martwi i obwinia o to, co się wczoraj wydarzyło. Poczułam, że muszę go pocieszyć.
- To przecież nie była twoja wina. - powiedziałam.
Zobaczyłam, że Daniel kręci głową.
- Nie znasz Eri tak dobrze jak ja. - zaczął – Ona bywa strasznie zazdrosna. W dodatku, jak ją obserwowałem od czasu jak się pojawiłaś, to ciągle zastanawiała się kim jesteś. Jak gdyby czuła się zagrożona...
- Przeze mnie? - zapytałam zaskoczona.
Kiedy się obudziłam, minęła dłuższa chwila nim się zorientowałam gdzie jestem. Domek Posejdona. Wszystkie wczorajsze wydarzeniami się przypomniały. Najchętniej bym została tu na cały dzień. Bałam się, że Eri znowu coś trafi do głowy. Schowałam się pod kołdrę. „Nie będę nic dzisiaj robić” postanowiłam. Po chwili usłyszałam głosy. To był Percy i … Daniel? Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę. - mruknęłam, ale nie miałam ochoty, żeby ktoś mnie odwiedzał.
W drzwiach stanął Daniel.
- I co Nina? Wszystko w porządku? - zapytał podchodząc bliżej.
Zdobyłam się na to, żeby pokręcić głową.
- Rozumiem cię. - odpowiedział – Tyle rzeczy się wczoraj wydarzyło... - zawahał się przez chwilę – Żałuję, że to przeze mnie Eri cię tak potraktowała.
- Nie przejmuj się. Nic się w końcu nie stało.
- Ale mogło się stać.
Spojrzałam na niego. Było widać, że się martwi i obwinia o to, co się wczoraj wydarzyło. Poczułam, że muszę go pocieszyć.
- To przecież nie była twoja wina. - powiedziałam.
Zobaczyłam, że Daniel kręci głową.
- Nie znasz Eri tak dobrze jak ja. - zaczął – Ona bywa strasznie zazdrosna. W dodatku, jak ją obserwowałem od czasu jak się pojawiłaś, to ciągle zastanawiała się kim jesteś. Jak gdyby czuła się zagrożona...
- Przeze mnie? - zapytałam zaskoczona.
-
Chyba. Wiesz co, nie mówmy o tym. Widzę, że się lekko
denerwujesz.
W tym momencie do pokoju wszedł Percy.
- Idziemy nad jezioro? - zapytał.
- Ja nigdzie dzisiaj nie wychodzę. - zaprotestowałam zanim zdążył cokolwiek dodać.
- Nina, daj spokój, przecież nic się nie stanie. - powiedział Daniel – Chodź z nami.
- Nie. - twardo obstawałam przy swoim.
Daniel na mnie spojrzał i chyba ten jego wzrok by mnie przekonał, gdyby nie wtrącił się Percy.
- Widzisz, że jest oszołomiona, po wczorajszych wydarzeniach. Daj jej odpocząć. - zwrócił się do Daniela.
Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością.
W tym momencie do pokoju wszedł Percy.
- Idziemy nad jezioro? - zapytał.
- Ja nigdzie dzisiaj nie wychodzę. - zaprotestowałam zanim zdążył cokolwiek dodać.
- Nina, daj spokój, przecież nic się nie stanie. - powiedział Daniel – Chodź z nami.
- Nie. - twardo obstawałam przy swoim.
Daniel na mnie spojrzał i chyba ten jego wzrok by mnie przekonał, gdyby nie wtrącił się Percy.
- Widzisz, że jest oszołomiona, po wczorajszych wydarzeniach. Daj jej odpocząć. - zwrócił się do Daniela.
Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością.
***
Obudziło
mnie światło wpadające przez okno. Nie miałam ochoty wstawać,
ale wiedziałam, że nie mogę zostać cały dzień w łóżku.
Ruszyłam do łazienki wziąć prysznic. Gdy już ubrana, w krótkie
spodenki i czerwoną koszulę, zwlokłam się do kuchni była 11.
Zjadłam pośpiesznie śniadanie i poszłam nakarmić Milkę.
- Hej dziewczynko! Sorry, że dzisiaj tak późno. „Jakoś to przeżyję, jeżeli dostanę dzisiaj podwójną porcję” - Hahaha. Dobrze, dobrze dostaniesz.
Trochę jeszcze siedziałam z Milką, po czym poszłam zobaczyć czy już przyjechali nowi obozowicze. Ruszyła do wyjścia z obozu. Po drodze witałam się ze znanymi mi obozowiczami, którzy wrócili na wakacje. Rozglądałam się za Groverem i dziewczyną, którą miał przyprowadzić. Nagle zauważyłam go.
- Hej kozłonogu! - zawołałam.
- Eri! - krzyknął zadowolony.
Podbiegł do mnie i przytulił do siebie. Po chwili zauważyłam, że podeszła do nas ciemnowłosa dziewczyna z zielonymi oczami. Nie mogła mieć więcej niż 15 lat. To musiała być ta nowa heroska.
- To jest Amy. - przedstawił ją Grover.
- Hej, ja jestem Eri.
Podałyśmy sobie ręce.
- No dobra. Er oprowadzisz ją?
- Spoko.
- A wiesz gdzie znajdę Percy'ego?
- Mój brat pewnie jest nad jeziorem. Założę się, że spotkasz tam też moją „siostrzyczkę” i mojego chłopaka.
- Ok, dzięki. - powiedział i ruszył w stronę jeziora.
- To chodź. Pokażę ci obóz. - zwróciłam się do Amy.
- Hej dziewczynko! Sorry, że dzisiaj tak późno. „Jakoś to przeżyję, jeżeli dostanę dzisiaj podwójną porcję” - Hahaha. Dobrze, dobrze dostaniesz.
Trochę jeszcze siedziałam z Milką, po czym poszłam zobaczyć czy już przyjechali nowi obozowicze. Ruszyła do wyjścia z obozu. Po drodze witałam się ze znanymi mi obozowiczami, którzy wrócili na wakacje. Rozglądałam się za Groverem i dziewczyną, którą miał przyprowadzić. Nagle zauważyłam go.
- Hej kozłonogu! - zawołałam.
- Eri! - krzyknął zadowolony.
Podbiegł do mnie i przytulił do siebie. Po chwili zauważyłam, że podeszła do nas ciemnowłosa dziewczyna z zielonymi oczami. Nie mogła mieć więcej niż 15 lat. To musiała być ta nowa heroska.
- To jest Amy. - przedstawił ją Grover.
- Hej, ja jestem Eri.
Podałyśmy sobie ręce.
- No dobra. Er oprowadzisz ją?
- Spoko.
- A wiesz gdzie znajdę Percy'ego?
- Mój brat pewnie jest nad jeziorem. Założę się, że spotkasz tam też moją „siostrzyczkę” i mojego chłopaka.
- Ok, dzięki. - powiedział i ruszył w stronę jeziora.
- To chodź. Pokażę ci obóz. - zwróciłam się do Amy.
***
Ta
cała Eri wydała mi się dziwna. Poczuła się przy niej nieswojo,
miała w sobie coś takiego co mnie zdenerwowała. Gdy oprowadzała
mnie po obozie coś mówiła, ale nie słuchałam. Moją uwagę
bardziej przykuła wala na miecze, którą zauważyłam od razu.
Nakręciłam się, miałam ochotę powalczyć z nimi. Nie wiem skąd
to się u mnie bierze, od dziecka jestem agresywna i waleczna. Gdy te
dwie osoby zaczęły walczyć bardziej zaciekle nie mogłam się
powstrzymać. Poczułam przypływ adrenaliny, źrenice mi się
powiększyły, a krew w moich żyłach zaczęła płynąć szybciej.
Ręce mnie świerzbiły,a by chwycić miecz i się przyłączyć. Eri
spojrzała na mnie chłodno, gasząc we mnie cały zapał.
Westchnęłam i poszłyśmy dalej. Obeszłyśmy cały obóz.
- Skończyłyśmy. - Eri spojrzała na mnie radośnie.
- Spoko, to co teraz? - zapytałam.
- No nie wiem.. Może pójdziemy sobie nad jezioro? - uśmiechnęła się niepewnie.
Chciała być miła, ale wiedziałam, że coś jej we mnie nie pasowało i vice versa. Nie znałam jej, więc nie chciałam oceniać książki po okładce.
- Dobrze, chodźmy. - z trudem odwzajemniłam uśmiech.
Z daleka już zauważyłam Grovera, siedzącego z jakimś chłopakiem. Z tego co zrozumiałam to jest brat Eri. Chciałam podejść, bo nie byłam przekonana do siedzenia z tą dziewczyną sam na sam.
- Hejka Amy! - Grover krzyknął, gdy nas zauważył – Jak tam? Eri pokazała ci obóz? Podoba ci się?
- Całkiem nieźle. Tak. Tak. - powiedziałam krótko, powoli podchodząc.
- Cześć, jestem Percy. - Chłopak wyciągnął rękę w geście powitania.
- Hej, Amy. - uśmiechnęłam się lekko.
Rozmawialiśmy we czwórkę. Na szczęście nie czułam się przy nich jakoś głupio, całkiem fajnie i swobodnie się z nimi gadało.
- Skończyłyśmy. - Eri spojrzała na mnie radośnie.
- Spoko, to co teraz? - zapytałam.
- No nie wiem.. Może pójdziemy sobie nad jezioro? - uśmiechnęła się niepewnie.
Chciała być miła, ale wiedziałam, że coś jej we mnie nie pasowało i vice versa. Nie znałam jej, więc nie chciałam oceniać książki po okładce.
- Dobrze, chodźmy. - z trudem odwzajemniłam uśmiech.
Z daleka już zauważyłam Grovera, siedzącego z jakimś chłopakiem. Z tego co zrozumiałam to jest brat Eri. Chciałam podejść, bo nie byłam przekonana do siedzenia z tą dziewczyną sam na sam.
- Hejka Amy! - Grover krzyknął, gdy nas zauważył – Jak tam? Eri pokazała ci obóz? Podoba ci się?
- Całkiem nieźle. Tak. Tak. - powiedziałam krótko, powoli podchodząc.
- Cześć, jestem Percy. - Chłopak wyciągnął rękę w geście powitania.
- Hej, Amy. - uśmiechnęłam się lekko.
Rozmawialiśmy we czwórkę. Na szczęście nie czułam się przy nich jakoś głupio, całkiem fajnie i swobodnie się z nimi gadało.
***
Nudziłam
się. Mogłam nie zostawać tu na cały dzień, nie było tu nic d
roboty.
U Hermesa przynajmniej zawsze było z kim pogadać, a tu byłam sama. Percy poszedł chyba z Danielem nad jezioro. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę. - przyszło mi do głowy, że chyba jestem w lepszym nastroju niż rano.
Do domku wszedł Daniel.
- Jak tam? - zapytał z uśmiechem.
- Lepiej niż rano. - uśmiechnęłam się.
Zauważyłam, że znowu czuje się nieswojo w jego towarzystwie.
- Zmieniłaś zdanie i wyjdziesz dzisiaj z domku? - zapytał.
- Może wyjdę... A dlaczego pytasz? - byłam zaciekawiona co mu przyszło do głowy.
- Dzisiaj są sztuczne ognie. - wyjaśnił – Chciałabyś iść na nie razem ze mną?
- To ma być zaproszenie?
U Hermesa przynajmniej zawsze było z kim pogadać, a tu byłam sama. Percy poszedł chyba z Danielem nad jezioro. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę. - przyszło mi do głowy, że chyba jestem w lepszym nastroju niż rano.
Do domku wszedł Daniel.
- Jak tam? - zapytał z uśmiechem.
- Lepiej niż rano. - uśmiechnęłam się.
Zauważyłam, że znowu czuje się nieswojo w jego towarzystwie.
- Zmieniłaś zdanie i wyjdziesz dzisiaj z domku? - zapytał.
- Może wyjdę... A dlaczego pytasz? - byłam zaciekawiona co mu przyszło do głowy.
- Dzisiaj są sztuczne ognie. - wyjaśnił – Chciałabyś iść na nie razem ze mną?
- To ma być zaproszenie?
-
Tak. - odpowiedział – To jak? - zapytał, w jego głosie wyraźnie
dało się usłyszeć nadzieję.
Nagle
zrozumiałam co powodowało moje wątpliwości.
- A Eri? - Daniel chyba zrozumiał o co mi chodzi.
- Nie martw się. Jak będziesz ze mną to nic ci się nie stanie.
Zrozumiałam, że on o tę sytuację części obwinia siebie, a po części Eri. I chyba na razie będzie jej unikał. Spojrzałam na niego, nie wiedziałam czy powinnam się zgodzić. Eri już mnie nie lubi, a nie chcę żeby miała we mnie wroga. Tylko, że nie mogę nie rozmawiać z Danielem, bo jej się to nie podoba. Postanowiłam zaryzykować.
- Pójdę, ale nie wiem czym to się skończy. - miałam przeczucie, że konsekwencje mojej decyzji wpłyną na wiele rzeczy.
- To przyjdę po ciebie pół godziny przed pokazem. - Daniel uśmiechnął się – Do zobaczenia.
- A Eri? - Daniel chyba zrozumiał o co mi chodzi.
- Nie martw się. Jak będziesz ze mną to nic ci się nie stanie.
Zrozumiałam, że on o tę sytuację części obwinia siebie, a po części Eri. I chyba na razie będzie jej unikał. Spojrzałam na niego, nie wiedziałam czy powinnam się zgodzić. Eri już mnie nie lubi, a nie chcę żeby miała we mnie wroga. Tylko, że nie mogę nie rozmawiać z Danielem, bo jej się to nie podoba. Postanowiłam zaryzykować.
- Pójdę, ale nie wiem czym to się skończy. - miałam przeczucie, że konsekwencje mojej decyzji wpłyną na wiele rzeczy.
- To przyjdę po ciebie pół godziny przed pokazem. - Daniel uśmiechnął się – Do zobaczenia.
-
To na razie. - uśmiechnęłam się.
To przeczucie ciągle nie dawało mi spokoju. Postanowiłam na razie o tym nie myśleć i szykować się na wieczór.
To przeczucie ciągle nie dawało mi spokoju. Postanowiłam na razie o tym nie myśleć i szykować się na wieczór.
W
szafie znalazłam sukienkę, którą Eri mi pożyczyła na urodziny
Daniela. Wiedziałam, że zapewne będzie wściekła jeżeli mnie w
niej zobaczy, ale nie miałam żadnej innej sukienki. Kiedy byłam
już gotowa, zdałam sobie sprawę, że nie wiem, która jest
godzina. Na szczęście nie musiałam długo czekać, w pewnym
momencie Daniel wszedł do środka razem z Percy'm.
- Hej siostra. - powiedział Percy.
- Hej siostra. - powiedział Percy.
Zrobiło
mi się miło.
-
Idziemy? - zapytał Daniel
-
Myślę, że tak.
Wyszliśmy z domku i razem usiedliśmy na plaży.
Wyszliśmy z domku i razem usiedliśmy na plaży.
***
Siedziałam
na plaży z Percy'm, Groverem i Amy aż do obiadu. W trakcie posiłku
siedziałam co prawda z Danielem przy stole, ale nawet nie
zaszczyciłam go spojrzeniem. Zastanawiałam się nad uczuciem, które
towarzyszyło mi przy Amy. Wydawała się sympatyczna, ale nie mogłam
pozbyć się otaczającego mnie napięcia, gdy była w pobliżu.
Dopiero po chwili zorientowałam się, że coś się zmieniło.
Rozejrzałam się. Koło mnie na ławce ktoś siedział.
-
Eros! Hej, dawno cię nie widziałam.
- Hej Eri. Ostatni raz widzieliśmy się chyba dwa lata temu, nie?
- Hej Eri. Ostatni raz widzieliśmy się chyba dwa lata temu, nie?
-
No tak. Na moich 14 urodzinach.
Eros
nachylił się i pocałował mnie w policzek.
-
To co? Idziemy się przejść i pogadać?
- Dobra. - wstałam od stołu.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że wszyscy się na mnie gapią. Zignorowałam to i wyszłam z przyjacielem ze stołówki. Idąc w stronę jeziora razem z Erosem, zaczęłam mu się przyglądać. Urósł i wyprzystojniał. Teraz wyglądał na osiemnastolatka.
- Nadal dopasowujesz się do mnie wiekiem? - zapytałam.
- No wiesz, łatwiej mi cię wtedy zrozumieć.
- Nie wolisz być wiecznie dzieckiem, tak jak kiedyś?
Nie był zbyt zadowolony z tego pytania. Nie lubił jak ktoś wiązał go z postacią dziecka w pieluszce latającego po świecie przedstawianą na obrazach, ale wiedziałam, iż kiedyś naprawdę tak wyglądał.
- Czasami za tym tęsknie, - powiedział szczerze – ale ta postać też ma swoje plusy. - uśmiechnął się łobuzersko.
- Musisz mieć ważną sprawę skoro nagle pojawiłeś się tutaj.
- Jakbyś zgadała.
- To o co chodzi?
- Dobra. - wstałam od stołu.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że wszyscy się na mnie gapią. Zignorowałam to i wyszłam z przyjacielem ze stołówki. Idąc w stronę jeziora razem z Erosem, zaczęłam mu się przyglądać. Urósł i wyprzystojniał. Teraz wyglądał na osiemnastolatka.
- Nadal dopasowujesz się do mnie wiekiem? - zapytałam.
- No wiesz, łatwiej mi cię wtedy zrozumieć.
- Nie wolisz być wiecznie dzieckiem, tak jak kiedyś?
Nie był zbyt zadowolony z tego pytania. Nie lubił jak ktoś wiązał go z postacią dziecka w pieluszce latającego po świecie przedstawianą na obrazach, ale wiedziałam, iż kiedyś naprawdę tak wyglądał.
- Czasami za tym tęsknie, - powiedział szczerze – ale ta postać też ma swoje plusy. - uśmiechnął się łobuzersko.
- Musisz mieć ważną sprawę skoro nagle pojawiłeś się tutaj.
- Jakbyś zgadała.
- To o co chodzi?
-
Uważaj.
-
Na co? Na kogo?
-
Na siebie. Czekają cię teraz wybory, które mogą mieć poważne
konsekwencje. Aaa i jeszcze jedno. W lipcu jedna decyzja wpłynie na
całe twoje życie. Wybierz mądrze, jesteś córką Ateny, nie
powinnaś mieć z tym problemu.
- Ale skąd ty to wiesz? I czemu nie podasz mi jakiś szczegółów?
- Wiem to, ponieważ Afrodyta mi powiedziała.
- Afrodyta? A co ona ma wspólnego z przepowiadaniem przyszłości?
- W twoim przypadku dużo. Wkrótce zrozumiesz.
- Erosie, proszę.
- Nie mogę ci więcej powiedzieć. Pozwolono mi cię jedynie ostrzec. No dobra, muszę już iść.
- Ale skąd ty to wiesz? I czemu nie podasz mi jakiś szczegółów?
- Wiem to, ponieważ Afrodyta mi powiedziała.
- Afrodyta? A co ona ma wspólnego z przepowiadaniem przyszłości?
- W twoim przypadku dużo. Wkrótce zrozumiesz.
- Erosie, proszę.
- Nie mogę ci więcej powiedzieć. Pozwolono mi cię jedynie ostrzec. No dobra, muszę już iść.
-
Co? Tak wcześnie? - zapytałam zawiedziona.
- Pozwolono mi jedynie na krótką wizytę. Życie pomniejszego boga jest bardziej ograniczone, ale kiedyś sama się o tym przekonasz. Nie martw się, niedługo znowu się spotkamy.
- Mam nadzieję.
- Pozwolono mi jedynie na krótką wizytę. Życie pomniejszego boga jest bardziej ograniczone, ale kiedyś sama się o tym przekonasz. Nie martw się, niedługo znowu się spotkamy.
- Mam nadzieję.
Chłopak
pocałował mnie w policzek i zniknął w chmurze czerwono-różowego
światła. Stałam jeszcze przez jakiś czas patrząc na jezioro. W
końcu postanowiłam się ruszyć.
Gdy
byłam już pod domkiem, usłyszałam wołanie:
- Eri! Hej Eri!
- Cześć Luke.
- Kto to był ten chłopak, który się koło ciebie pojawił na obiedzie?
- Eros, bóg miłości. Mój najlepszy przyjaciel.
- Serio?
- Tak.
- Nieźle. Jakie masz plany na wieczór? - zapytał zmieniając temat.
- Na dzisiaj? A no tak. Dzisiaj są sztuczne ognie?
- Tak Er, to dzisiaj.
- Normalnie pewnie spędziłabym ten wieczór z Danielem, ale w obecnej sytuacji... A czemu pytasz?
- Tak sobie. - powiedział niewinnie.
Zbyt niewinnie.
- Co ci chodzi po głowie Castellan?
- A czy ja zawsze muszę coś knuć księżniczko?
Po tym jak błyszczały mu oczy poznałam, że chce komuś zrobić kawał. I chyba nawet wiedziałam komu.
- Kto jest celem?
- Daniel.
- Dobra, wchodzę w to.
- Liczyłem na taką odpowiedź księżniczko.
Ignorując fakt, że znowu mnie tak nazwał, nie żeby mi to przeszkadzało, zapytałam:
- To jaki jest plan?
- Pójdziesz ze mną na pokaz sztucznych ogni.
- Co?!
- Nie chodzi o randkę, spokojnie. Chodzi tylko o to by Daniel był zazdrosny.
- Niech będzie. Przyjdź do naszego domku na 30 minut przed pokazem.
- Czemu 30?
- Bo wtedy większość już jest na plaży. Chcę, żeby ludzie widzieli, że ja się tak łatwo nie dam ośmieszyć.
Luke uśmiechnął się łobuzersko. Widać było, iż plan zezłoszczenia Daniela bardzo mu się podoba.
- No to do zobaczenia później. - powiedziałam odchodząc.
Weszłam do domku, kierując się do łazienki. Już czysta i z wysuszonymi włosami, ruszyłam do swojego pokoju. Otworzyłam szafę i wybrałam klasyczny zestaw. Czarna sukienka i czarne sandałki. Potem sięgnęłam po kuferek z biżuterią. Wysypałam połowę jego zawartości na podłogę. Przeglądając biżuterię wyszukałam interesującą mnie rzecz. Lecz zawartość czarnego woreczka była inna niż się spodziewałam. Ze środka wypadły na moją dłoń kolczyki, pierścionek i naszyjnik. Zarówno pierścionek jak i jeden z kolczyków miały kształt sowy, natomiast drugi kolczyk i zawieszka naszyjnika wyglądały jak pomniejszona wersja trójzębu mojego ojca.
- Eri! Hej Eri!
- Cześć Luke.
- Kto to był ten chłopak, który się koło ciebie pojawił na obiedzie?
- Eros, bóg miłości. Mój najlepszy przyjaciel.
- Serio?
- Tak.
- Nieźle. Jakie masz plany na wieczór? - zapytał zmieniając temat.
- Na dzisiaj? A no tak. Dzisiaj są sztuczne ognie?
- Tak Er, to dzisiaj.
- Normalnie pewnie spędziłabym ten wieczór z Danielem, ale w obecnej sytuacji... A czemu pytasz?
- Tak sobie. - powiedział niewinnie.
Zbyt niewinnie.
- Co ci chodzi po głowie Castellan?
- A czy ja zawsze muszę coś knuć księżniczko?
Po tym jak błyszczały mu oczy poznałam, że chce komuś zrobić kawał. I chyba nawet wiedziałam komu.
- Kto jest celem?
- Daniel.
- Dobra, wchodzę w to.
- Liczyłem na taką odpowiedź księżniczko.
Ignorując fakt, że znowu mnie tak nazwał, nie żeby mi to przeszkadzało, zapytałam:
- To jaki jest plan?
- Pójdziesz ze mną na pokaz sztucznych ogni.
- Co?!
- Nie chodzi o randkę, spokojnie. Chodzi tylko o to by Daniel był zazdrosny.
- Niech będzie. Przyjdź do naszego domku na 30 minut przed pokazem.
- Czemu 30?
- Bo wtedy większość już jest na plaży. Chcę, żeby ludzie widzieli, że ja się tak łatwo nie dam ośmieszyć.
Luke uśmiechnął się łobuzersko. Widać było, iż plan zezłoszczenia Daniela bardzo mu się podoba.
- No to do zobaczenia później. - powiedziałam odchodząc.
Weszłam do domku, kierując się do łazienki. Już czysta i z wysuszonymi włosami, ruszyłam do swojego pokoju. Otworzyłam szafę i wybrałam klasyczny zestaw. Czarna sukienka i czarne sandałki. Potem sięgnęłam po kuferek z biżuterią. Wysypałam połowę jego zawartości na podłogę. Przeglądając biżuterię wyszukałam interesującą mnie rzecz. Lecz zawartość czarnego woreczka była inna niż się spodziewałam. Ze środka wypadły na moją dłoń kolczyki, pierścionek i naszyjnik. Zarówno pierścionek jak i jeden z kolczyków miały kształt sowy, natomiast drugi kolczyk i zawieszka naszyjnika wyglądały jak pomniejszona wersja trójzębu mojego ojca.
Zajrzałam
z powrotem do kuferka. Znalazłam tam woreczek, którego szukałam. W
środku była czerwona bransoletka. Niby tylko kawałek rzemienia z
zawieszonymi na nim koralikami, ale miała dla mnie dużą wartość.
W pierwsze walentynki jakie spędzałam na obozie znalazłam ją na
poduszce wraz z karteczką, na której było napisane: „Jesteś
niezwykła Eri. Nie zapomnij o tym nigdy, cokolwiek by się działo.”
Nie wiedziałam od kogo to prezent, ale bardzo lubiłam nosić tą
bransoletkę.
Chowając biżuterię z powrotem do skrzynki zastanawiałam się skąd wziął się ten drugi woreczek. W momencie, w którym chciałam schować go do pudełka poczułam, że nie powinnam tego robić. Wysypałam jego zawartość znów na swoją rękę. Ogarnęło mnie uczucie, iż niedługo będzie mi potrzebna.
Chowając biżuterię z powrotem do skrzynki zastanawiałam się skąd wziął się ten drugi woreczek. W momencie, w którym chciałam schować go do pudełka poczułam, że nie powinnam tego robić. Wysypałam jego zawartość znów na swoją rękę. Ogarnęło mnie uczucie, iż niedługo będzie mi potrzebna.
Nagle
usłyszałam pukanie do drzwi. Zerknęłam na zegarek – 19:45.
Byłam tak zamyślona, że nawet nie zauważyłam kiedy minął czas.
Szybko założyłam bransoletkę, kolczyki, naszyjnik oraz
pierścionek i poszłam otworzyć drzwi.
- Cześć Eri.
- Cześć Eri.
Na
progu stał Luke, ale wyglądał inaczej niż zwykle. Jego znoszoną
koszulkę obozową i podarte spodnie zastąpiła niebieska koszula i
nowe dżinsy.
-No, proszę. Ale się ktoś tu wystroił. - uśmiechnęłam się złośliwie, wiedząc jak bardzo nie lubi komentarzy na temat jego ciuchów.
-No, proszę. Ale się ktoś tu wystroił. - uśmiechnęłam się złośliwie, wiedząc jak bardzo nie lubi komentarzy na temat jego ciuchów.
-
Weź przestań. Zresztą ty też się ładnie ubrałaś.
- Ja ZAWSZE ładnie wyglądam Castellan.
- Ja ZAWSZE ładnie wyglądam Castellan.
W
tym momencie z góry zszedł Daniel. Zdziwiłam się, nie wiedziałam
że był w domku.
- O! Cześć. - powiedział zaskoczony – Co tu robisz Luke?
- Przyszedłem po Eri. - odpowiedział uśmiechając się niewinnie.
- O! Cześć. - powiedział zaskoczony – Co tu robisz Luke?
- Przyszedłem po Eri. - odpowiedział uśmiechając się niewinnie.
-
To bawcie się dobrze. - powiedział Daniel wychodząc z domku.
- Co?! Jak to? Kompletnie go to nie ruszyło? - byłam zszokowana.
- Ukrywa emocje. Dobra, chodź. Nawet jak się nie wkurzy to możemy chociaż pooglądać pokaz.
- Co?! Jak to? Kompletnie go to nie ruszyło? - byłam zszokowana.
- Ukrywa emocje. Dobra, chodź. Nawet jak się nie wkurzy to możemy chociaż pooglądać pokaz.
-
W sumie racja. - złapałam go za rękę i pociągnęłam na plażę.
***
Na
plaży wszyscy oglądali pokaz sztucznych ogni. Patrzyłam na to z
daleka. Siedziałam sama i trochę mi się nudziło. Wydało mi się
śmieszne, że obozowicze na ten pokaz szukają sobie pary. Czy to
takie ważne? Po chwili stwierdziłam, że pójdę tam sama. Nie
myślałam o tym, iż mogę przyciągnąć uwagę innych. Kiedy
weszłam na plażę wszyscy odwrócili się w moją stronę. Poczułam
się trochę nieswojo. Usiadłam gdzieś na tyłach tłumu i
przyglądałam się pokazowi. Słyszałam szepty obozowiczów i ich
komentarze o tym, że przyszłam sama. Byłam tam, aż do końca.
Dzieci Hefajstosa odwaliły kazał niezłej roboty, pokaz był super.
Wracałam powoli. Ludzie wyprzedzali mnie, niektórzy przy domkach
żegnali się czule. Takie sceny publicznie pokazywane trochę mnie
obrzydzały. W drodze do mojego domku zauważyłam Er, był z nią
Luke mój chwilowo grupowy. Nie byłam na obozie za długo, ale
wydało mi się dziwne, że była z nim, a nie z Danielem, który jak
się dowiedziałam, jest jej chłopakiem.
***
Siedzieliśmy
ukryci przed spojrzeniami innych za skałą. Wolałam nie prowokować
komentarzy o tym, że poszłam na największe randkowisko obozu z
chłopakiem własnej siostry. Chociaż i tak, jak szliśmy razem an
plażę to wszyscy się gapili.
Po
chwili siedzenia Daniel położył się na piasku i pociągnął mnie
za sobą. Leżeliśmy objęci patrząc w niebo. I choć wiedziałam,
iż nie powinnam to było zbyt przyjemne, by to przerwać. Nagle koło
nas usłyszałam śmiech jakiejś dziewczyny. Po chwili dołączył
do niej jej kompan. „Raz się żyje. Najwyżej nas tu zobaczą.”
- pomyślałam. Po chwili głosy się oddaliły. Znów skupiłam się
na niebie. Pokaz był cudowny. Miej więcej w jego połowie, Daniel
odsunął się i usiadł, zrobiłam to samo. Po chwili zdałam sobie
sprawę, że chłopak nie obserwuje pokazu, tylko mnie. Odwróciłam
się i spojrzałam prosto w jego ciemnobrązowe oczy.
- Nina – zaczął – muszę powiedzieć ci coś ważnego.
Milczałam czekając na to co powie.
- Nina – zaczął – muszę powiedzieć ci coś ważnego.
Milczałam czekając na to co powie.
-
Od pierwszej chwili, gdy cię zobaczyłem, podobasz mi się. Jesteś
cudowna. Masz śliczny uśmiech i wspaniały charakter. - zamilkł
obserwując moją reakcję, po czym dokończył – Kocham cię
Nina.
Byłam zszokowana. Niby już mi mówił, że mu się podobam, ale wyznanie miłości? To coś zupełnie innego. Nagle zauważyła, iż w trakcie, gdy ja byłam pogrążona we własnych myślach, chłopak przysunął się do mnie. Wiedziałam co chce zrobić i nie broniłam się przed tym. Też tego chciałam i to od chwili, gdy go poznałam.
Byłam zszokowana. Niby już mi mówił, że mu się podobam, ale wyznanie miłości? To coś zupełnie innego. Nagle zauważyła, iż w trakcie, gdy ja byłam pogrążona we własnych myślach, chłopak przysunął się do mnie. Wiedziałam co chce zrobić i nie broniłam się przed tym. Też tego chciałam i to od chwili, gdy go poznałam.
Chwilę
później poczułam jego wargi na moich ustach. Pocałunek był
bardzo przyjemny. Daniel był bardzo czuły i delikatny. Wiedziałam,
iż będę miała z tego powodu kłopotu, ale nie chciałam przerywać
pocałunku.
Resztę
pokazu spędziłam w jego ramionach ciesząc się wieczorem.
***
Usiedliśmy
ba skale skąd mogliśmy obserwować całą zatokę. Luke opowiadał
mi mnóstwo kawałów. Gdy przez chwilę byliśmy cicho, usłyszałam
głosy dochodzące z lewej. Spojrzałam w tamtą stronę, ale nic nie
zauważyłam. Spojrzałam w dół. Na piasku siedzieli Daniel i Nina.
Zaczęłam nasłuchiwać.
- Kocham cię Nina. - powiedział Daniel.
Gdy usłyszałam te słowa, zmroziło mnie. Po chwili zrobiło się gorzej. Daniel zaczął się z nią całować. Ugodziło mnie to w samo serce. Jak on mógł mi to zrobić?!
- Kocham cię Nina. - powiedział Daniel.
Gdy usłyszałam te słowa, zmroziło mnie. Po chwili zrobiło się gorzej. Daniel zaczął się z nią całować. Ugodziło mnie to w samo serce. Jak on mógł mi to zrobić?!
-
Eri tylko nie płacz. - szepnął do mnie Luke.
Spojrzałam na niego. W jego niebieskich oczach dostrzegłam smutek i współczucie. Wiedziałam, że on też usłyszał co powiedział Daniel.
W moich oczach stanęły łzy, ale nie chciałam płakać. Nie przez takiego idiotę. Zacisnęłam pięści.
Spojrzałam na niego. W jego niebieskich oczach dostrzegłam smutek i współczucie. Wiedziałam, że on też usłyszał co powiedział Daniel.
W moich oczach stanęły łzy, ale nie chciałam płakać. Nie przez takiego idiotę. Zacisnęłam pięści.
***
Zastanawiało
mnie to, czemu Eri była smutna. Od grupy stojącej niedaleko
usłyszałam, że Daniel całował się z Niną, siostrą Eri. Byłam
zła. Nie znałam go za dobrze, ale żaden chłopak nie powinien tak
traktować swojej dziewczyny. W moich oczach bardzo wiele stracił,
myślałam że jest równym gościem, kiedy Eri mi go przedstawiła.
Nie wiem czemu, ale miałam ochotę ze złości rozłupać mu
czaszkę. Nie mogłam tego zrobić, ale moje mniemanie o nim
drastycznie spadło.